No, nadszedł czas rozruszać nieco zastałe kości- cztery bezrowerowe dni w zupełnosci mi wystarczą. Troszkę podkurowałam sie, pobiegałam po lekarzach i od dziś uznaję sie oficjalnie za osobę zdrową :) (to nic że wyniki EKG dopiero w środe :p) Nie wiedziałam tylko, że jest już tak chłodno na dworze... kurcze,niezły przeskok... Widać ze jeień zbliża sie dużymi krokami.. :/
Niestety nieźle przeforsowałam sie ostatnio bedąc na rowerze... :( Nie wiem jeszcze co sie dokładnie dzieje ale mam problem z sercem. Od czasu ostatniej mojej jazdy kłuje mnie co chwila i nawet przy małym wysiku wali jak młot :( Nie dość, że sie przedwczoraj tym komarem nieźle zdenerwowałam to od razu wtedy z kopyta ruszyłam w droge powrotną do domu i to było chyba własnie ponad moje możliwosci :/ Jeszcze ta wysoka temperatura na dworze...:/ a Średnia 23km/.h po podlozu terenowym dobrze obrazuje jak wtedy zasuwałam :(( Na jakis czas musze odstawic rower (mam nadzieje ze nie wiecej niz tydzień) ale na bierząco bede obserwowała co u was na blogach :)
Niestety dzisiejsza moja jazda została brutalnie przerwana :/ A pokrzyżował moje plany zwykły komar. ha! Nie tyle zwykły co bezczelny! W samym środu lasu wleciał mi wprost do nosa... :( Nie wiem czemu ale od razu zaczeła mi leciec krew wiec sie przestraszyłam ze to moze byc cos wiekszego. Naszczescie dojechałam do domu i...chyba juz mi przeszło. Ale nos boli nadal... ;/ trzeba uważać. Dobrze że wtedy nie spiewałam :O bo to tez mi sie zdarza- głupi zwyczaj ;/ Ale średnia przez las nieczego sobie. Nie ma to jak sie wystraszyc czegoś ;p hehe Od razu motorek w dupce sie włącza.. :p
Dziś miał miejsce mój niezbyt udany wyjazd. Nie dość, ze bardzo gorąco to na dodatek wstałam z naprawde dużym bólem głowy. Niestety nie powstrzymał mnie on przed pójsciem na rower. Troche szkoda bo boli mnie bardziej niż przed jazdą :/
o rany! ale skwar! Normalnie nosa poza dom nie chce sie wystawiac a co dopiero jakiś ruch, rower... Niestety od ponad tygodnia byłam z babcią umówiona na dziś na spotkanie na pewnej polanie do której babcia miała dojechac koleją wąskotorową a ja rowerem... Wszystko byłoby super gdyby nie to ze około 70% drogi którą miałam przebyc znajdowała sie w pełnym słońcu a dzis jest z tego co patrzyłam na pogodynce.pl odczuwalna temp 37st.C :O Ale niestety. Dla mnie umowa to jest umowa, znaczy sie ze być trzeba. W końcu babci sie nie odmawia zwłaszcza, że po niej mam tą żywotność i brak umiejetnosci wysiedzenia w jednym miejscu 5 minut :p
Uwiecznienie roweru podczas uzupełniania płynów :)
Na dworzu- patelnia. Ale co tam, nie znięchęciło mnie to zbytnio przed pójsciem na rower. Średnia też jest ok jak na jazdę bez błotników po lesie miedzy kałużami. Dziś zrobiłam mała rundkę miedzy Ustanowem a Piaseczkowem. Nie lubie jezdzic w takim skwarze bo szybko moja twarz przybiera kolor buraka :p ale cóż. Gdy postanowiałam odwiedzic rodziców to po przyjeżdzie do piaseczkowa tata widząc moją twarz przywitał mnie słowami: "-Ale masz czerwoną giembę! :O"(pisownia spec.) -hmm.. niezłe powitanie sobie pomyslałam... :p ale co tam ;) i tak bede jezdzic w skwar :)))
Po wczorajszej nawałnicy postanowiłam wybrac sie na rower do lasu. Czy to był dobry pomysł? Chyba nie... :/ Wszechobecne błoto i kałuże dały sie we znaki zwłaszcza, że mój rower nie posiada błotników tak wiec zachlapane plecy miałam gwarantowane... No i średnia dośc niska wyszła bo praktynie nie było jak sie rozpędzić ale co tam.. jeżdze dla przyjemnosci nie dla wyników...
a mój ulubiony zjazd konczył sie tym... dobrze że hamulce mam sprawne bo bym miała kąpiel..
Jazda na rowerze sprawia mi wielką przyjemnosc, relaksuje, pozwala pozbyć sie emocji oraz naładować energią. Jestem rowerowym samotnikiem. Może to poprostu kwestia przyzwyczajenia bo od kiedy siegam pamięcią mało kto ze znajomych dał sie namówić na współne rowerowanie...a jak juz dał to zazwyczaj nie konczyło sie to dla mnie dobrze bo ja... nie znosze marudzenia :p (a niedzielni rowerzyści uwielbiają to robić)
Najbardziej lubię jeżdzic po Chojnowskim Parku Krajobrazowym badz jego południowych okoliach.
:)